prosta ołówkowa CZERŃ

CZERŃ to brak odbicia światła widzialnego, to wchłonięcie padającego na nią światła w takim stopniu, że oko ludzkie nie jest w stanie określić innej barwy. To najciemniejszy możliwy kolor. To właśnie Isaac Newton pisał, że jedynym źródłem koloru jest światło i w dużej mierze to jego badania nad przyczyną powstawania kolorów oraz matematyczne wyliczanie składników ich mieszanin były zalążkiem powszechnie znanego nam koła barw.
Katsushika Hokusai, japoński malarz i rysownik, głosił że „(…) jest czerń, która jest stara, i czerń, która jest świeża. Czerń błyszcząca i czerń matowa, czerń w świetle słońca i czerń w cieniu. Dla postarzenia czerni trzeba ją zmieszać z dodatkiem błękitu, do zmatowienia jej – bieli (…)” (cytat z książki pt. „Kolor i znaczenie”, John’a Gage’a).
Czerń czerni nie jest równa. Nie istnieją przedmioty, które pochłaniają sto procent światła.  Zawsze jest tylko jakiś jej odcień, najgłębszy mają smoła i sadza. Nie ma więc czerni idealnej. Tym bardziej kolor czarny intryguje i samym swoim jestestwem sprawia wrażenie tajemnicy.
Czerń trudno zaszufladkować i przypisać jej jednoznaczną symbolikę, ponieważ w różnych kulturach ma różne znaczenie. Dla większości Europejczyków to kolor żałoby, smutku i powagi. Jednakże w Chinach to symbol szczęścia, w Japonii – szlachetności i dojrzałości, w egipskiej i indiańskiej kulturze oznacza życie i odrodzenie. Również dla wielu plemion Słowian czerń wcale nie była kolorem śmierci i żałoby, ponieważ tę funkcję pełniła biel.
Czerń w modzie to klasyka, szyk i elegancja. Z jednej strony to poważny, władczy i silny business look, z drugiej także seksowny, intrygujący i tajemniczy strój wieczorowy. Czerń jest często łączona z innymi kolorami, ponieważ idealnie tonuje intensywne barwy. Dobrze sprawdza się także w roli tzw. rozdzielnika dwóch teoretycznie nie pasujących do siebie barw.
A dla Ciebie? Czym jest CZERŃ dla Ciebie?

[Not a valid template]

USTA haftowane

Historia zaczyna się tak:
dawno, dawno temu, za kilkoma ulicami, za kilkoma przecznicami, odwiedziłam Kasię (Modowa Krawcowa) oraz jej hafciarkę… Nigdy wcześniej nie miałam przyjemności zapoznania się z hafciarką, więc byłam ciekawa tej maszyny.
A piękna jest…i sprytna… Koniecznie chciałam wyhaftować sobie jakiś wzór i posiłkując się wzornikiem dostępnym w maszynie mój wybór padł na usta.
Już w głowie układała mi się prosta, nieskomplikowana, czarna sukienka i różnej wielkości czerwone usta wyhaftowane w kilku miejscach. Bawełna z dodatkiem elastycznych włókien, która czekała w mojej szafie na swoje 5 minut,
wydawała się idealną tkaniną na tę okazję. Przygotowałam krój spódnicy i zamówiłam u Kasi haftowanie. Usta wyszły fantastycznie!
Górną partię sukienki kilka razy poprawiałam. Chciałam uzyskać efekt stójki stylizowany trochę na lata 60´te i nawet jestem zadowolona z rezultatu, jaki otrzymałam.
Niestety,  na tkaninie mocno odznaczają się zagniecenia. Wystarczy usiąść na chwilę, schylić się jedynie by ubrać buty, a już tworzą się zagięcia materiału. Ponadto zbyt mocno zwęziłam dół sukienki, czego efekty widoczne są na poniższych zdjęciach 😉

[Not a valid template]

Plastron

Nie bez powodu do pierwszego wpisu wybrałam czerń i minimalistyczny, wręcz surowy krój sukienki.
Plastron, czyli dawniej usztywniony przód eleganckiej koszuli frakowej,  widziałam oczyma wyobraźni w lekko mrocznej wersji. Koniecznie musiał być u mnie zapinany (jest zatrzask). Cały jego urok widziałam właśnie w tej surowości zamknięcia, która jednocześnie najlepiej prezentuje jego formę.
I czerń. Bez ozdób, bez nadruków. Czysty minimalizm.
Mniam, mniam…
Wykrój i dokładny opis uszycia sukienki z plastronem znalazłam w Burdzie 09/2010. Tak mnie zaintrygował, że musiałam się z nim zmierzyć.
Wykorzystany materiał to gruby atłas z domieszką naturalnego jedwabiu. Dzięki jego charakterystycznej strukturze uszyłam całą sukienkę z jednej tkaniny, wykorzystując zarówno lewą (matowy przód, tył i rękawy) jak i prawą stronę materiału (dekolt w kształcie plastronu, mankiety).
Oj, nie jest to łatwy materiał do opanowania. Za to bardzo łatwy
do zaciągnięcia. I nie wybacza żadnych błędów.
Nie było więc mowy o spruciu i poprawce, bo ślady po igle były zbyt widoczne.
Uffff, tym bardziej byłam dumna z efektu.
No, może tylko rękawy są trochę tego…. Hmmmm…
do małej poprawki…

[Not a valid template]