Moja Japonia

Najpierw była miłość do tkaniny. Miłość od pierwszego wejrzenia.
Bawełna. Miła w dotyku, z naturalnych włókien, higroskopijna, co oznacza, że dobrze chłonie wilgoć z otoczenia, pozwala skórze oddychać. Poddana procesowi merceryzacji staje się bardziej wytrzymała, połyskliwa, łatwiej się farbuje, a uszyta z niej odzież nie zmieni swoich kształtów po praniu. Wymaga jednak prasowania i jest podatna na zagniecenia. Można sobie jednak prasowanie ułatwić – najlepszy efekt uzyskamy,  gdy wyprasujemy wilgotną bawełnę.
A teraz print. Rozłożyłam go na czynniki pierwsze. Czarne tło. Białe róże. Gdyby twórca zakończył pracę na tym etapie, raczej nie zwróciłabym uwagi na tkaninę. Fragmenty kwiatów, objęte obwodem rozrzuconych po tkaninie kół, żyją pełnią czerwieni. Ten właśnie szczegół mnie zachwycił. Piękne. I tak nieskomplikowane.
Nie wiedziałam jeszcze co z tej tkaniny uszyję, ale wiedziałam, że na pewnie nie wyjdę bez niej ze sklepu.  Ostatecznie wyszedł spod mej ręki klasyk.  Zastosowałam tutaj jedno z moich ulubionych, klasycznych cięć – cięcie francuskie. Jest ono bardzo kobiece, ponadczasowe, lubiane przez Panie, ponieważ sukienka o takim kroju idealnie podkreśla kształty. Wszystko to zawdzięczamy zaszewkom w cięciu pionowym. W tylnej części sukienki zaszewki zaczynają się już w połowie długości linii barku, biegną przez łopatki i zaszewki dopasowujące linię talii. Z przodu zaszewka zaczyna się na wysokości pachy, przebiega przez wierzchołek piersi i łączy z zaszewką dopasowującą linię talii. W efekcie krój sukienki składa się z co najmniej 6 części. Warto jednak się pomęczyć.
Stójka znakomicie dopełniła całości. Kołnierze w kształcie stójki uwielbiam tak samo, jak francuskie cięcia. …a może i jeszcze bardziej…(?) Mam sukienkę już kilka lat i nie rozstanę się z nią szybko, ponieważ lubię w niej dosłownie wszystko. Można by rzec, że to mój ubiór idealny 🙂

[Not a valid template]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.